„… Ludzie dziwią się, że w moim wieku /88lat/wciąż staję na nogi. Nie dalej jak wczoraj ktoś mi powiedział: wyglądasz jak przed wypadkiem; jesteś jak feniks! Dlaczego tak się dzieje? Bo muszę pisać. Noszę w sobie książkę, która rozpycha się łokciami, chce się wydostać. Myślisz, że to metafora, ale to prawda…”
„… – Do literatury jak pani mówi wchodzi się przez ból i łzy
– Mało jest szczęścia u Dostojewskiego, Tołstoja czy Conrada. Prawdę mówiąc szczęście niespecjalnie czegokolwiek uczy, raczej usypia. A ból cię otwiera. Jest jak reflektor, który oświetla to, co wcześniej pozostawało w cieniu. Ale nieszczęściu trzeba się przeciwstawić. Mnie życie często wystawiało na próbę. Ale poddać się i umrzeć cicho w kąciku? Nigdy! Raczej musieliby mnie zatłuc kijami, bo sama nie skapituluję. Zawsze kochałam życie i literaturę. Nie tylko pisanie, ale także czytanie. Kiedy po strasznym dniu z moim mężem otwierałam wieczorem książkę, wszystkie problemy znikały. Dlatego kiedy słyszę człowieka, który mówi, że nielubi czytać, myślę: nie wiesz, co tracisz. Nie wiesz, co tracisz…
– Pisze pani codziennie?
– Nie, bo co miałabym pisać, kiedy nie mam nic do powiedzenia? Nie zaczynam, dopóki nie mam w środku gotowej książki. Siadam do pisania, dopiero kiedy pcha się na zewnątrz. Wcześniej niczym larwa dojrzewa we mnie miesiącami. To jak długi sen…”
Mirabelka
Hello There. I discovered your weblog the use of msn. That is a
very smartly written article. I’ll make sure to bookmark
it and come back to read extra of your useful info. Thank
you for the post. I will certainly return.
Thanks for Your supporting words! Please for more! Regards from sunny polish village!
Mirabelka