Natknęłam się na nich dopiero wczoraj, aż dziw, bo są obecni na scenie muzycznej od prawie ćwierćwiecza.
The Tindersticks powstali w 1991 roku w Nottinghan i doliczyłam się ich 11 płyt długogrających. Przyznaję, że ta propozycja jest dla mnie sporym zaskoczeniem. To przedziwna mieszanka klasycznego rockowego brzmienia z balladowym powiewem męskiej empatii. Zderzenie rockowych klimatów i charakterystycznego sposobu podawania tekstu przez Stuarta Staplesa z orkiestrą symfoniczną, otwiera nowe przestrzenie i możliwości. Słuchając tej, jeszcze raz podkreślę, bardzo męskiej muzyki, czuję się jakbym siedziała na rozgrzanym blaszanym dachu polewana co jakiś czas zimną wodą… Baaardzo zmysłowe.
Timbr głosu, pełen siły i empatii w męskim wydaniu, skojarzył mi się z wokalem Siverta Hohema z Madrugady/innego niedawno rozpoznanego zespołu z gatunku tzw. indie rocka, czyli rocka niezależnego, nie pochodzenia indyjskiego, jak kiedyś myślałam…/ Wszczęłam dochodzenie, wiedziona intrygą: kto był pierwszy The Tindersticks, czy Madrugada? Po przeanalizowaniu dostępnych materiałów, wyszło mi, że:… Panie i Panowie, Ladies and Gentleman, Dammen und Herren, diewoczki i malcziki, the first was… Krzesani Z Kija, and the second… tu Was zaskoczę: Wczesny Poranek... Co prawda oba zespoły powstały mniej więcej w tym samym czasie, na początku lat 90-ch, ale pierwsi zaprezentowali swą twórczość na płytach panowie z The Tindersticks, w 1993 roku. /ntb GENIALNY TEN ICH FIRST ALBUM. CAŁY!!!!!!!!!!!! ze szczególnym naciskiem na „Patchwork”!!!!!!!!! Porywające połączenie smyczków i gitar. Hipnotyczny, zadziorny wokal/. Gdy Madrugada wydali swój pierwszy longplay, TT startował już z czwartym, z tą tancerką, która zrzuciła czerwoną suknię i stanęła całkiem naga na okładce/„Simple Pleasure„/.
Mirabelka