Poddaję się. Nie będę dłużej bronić się przed tą piosenką. Pierwszy raz ujrzałam oficjalny teledysk z wywijańcami Małej tancerki Maddie Ziegler kilka miesięcy temu w programie Marka Niedźwieckiego na nc+. Zachwycała się nim Urszula. Wtedy obejrzałam go z niejakim zażenowaniem. Myślałam: „Co to jest?! Takie to pretensjonalne, wręcz banalne…” Od tego czasu, przyznaję, zmieniłam swoje nastawienie. Sama kompozycja, a przynajmniej niektóre jej fragmenty mają w sobie jakąś magię. Fikołki Małej Tancerki też są wciągające. W internecie huczy od śliskich skojarzeń, ale ja nie widzę w nich nic zdrożnego. Nie dopatruję się czegoś, czego nie ma. Dla mnie to po prostu ekspresja dziewczynki, która została sama w domu i sobie tańczy. Cóż, niektórzy na zawołanie mają kosmate myśli… Nie dajmy się zwariować!
Poza tym trochę poczytałam o Sii /czy tak się odmienia to imię?/, która po śmierci partnera w wypadku samochodowym przeżyła załamanie nerwowe, zahaczając o psychiatryk… Teraz z kolei zmaga się z chorobą Basedowa. Przyznaję, że znalazłam w sobie empatię dla tej wokalistki z dalekiej Australii oraz przyjemność ze słuchania i patrzenia na jej propozycje. Pomimo, iż nie przepadam za tego rodzaju twórczością i estetyką. Poniżej wersja live, z odwróconą tyłem piosenkarką…
Mirabelka