Z wywiadu Rafała Bryndala z Romanem Polańskim, w: „Chimera” nr 12/1 grudzień 13-styczeń 14
RP-… Reżyser przypomina skoczka do wody, który skacze, ale nie wie, jak się to wszystko skończy…
RB- Pana film „Wstręt” to psychologiczny majstersztyk. Wielokrotnie pytano Pana, ile fachowych książek na temat ludzkiej psychiki pan przeczytał, a Pan za każdym razem twierdził, że nie przeczytał żadnej, bo pan robi filmy intuicyjne.
RP- Tak, bo liczy się instynkt. To on dyktuje, jak się pracuje na planie. Nie można się ciągle odwoływać do podręczników.
/…/
RB- Kiedyś powiedział Pan, że praca na planie jest dla Pana frajdą jak kolejka elektryczna dla malca.
RP- Tak, bo praca na planie daje okazję do robienia rzeczy, które w normalnych warunkach byłyby szaleństwem. Na przykład buduje się mosty, by je potem wysadzić w powietrze, robi się niesamowite rzeczy i jeszcze dostaje się za to pieniądze.
Zawsze powtarzam, że nie wolno nam, reżyserom, przyznawać się producentom, ze robienie filmów sprawia nam przyjemność, bo przestaną nam płacić…
RB- Praca na planie, to pewnego rodzaju dyscyplina.
RP- Zgadza się, ale ja już dorosłem, czasy obozów harcerskich mam już za sobą, chociaż w każdym z nas pozostaje trochę dziecka do końca życia.
RB- Im więcej pozostaje w nas dziecka, tym lepiej nam się dogadać z innymi…
RP- … i lepsze rzeczy się robi.
Nie widziałam jeszcze „Wenus w futrze”. Obejrzę.
Inny, równie ciekawy wywiad, Anny Serdiukow z odtwórcą męskiej roli- Mathieu Amarlikiem znalazłam w Wysokich Obcasach z 02. listopada, nr 44/2013
Czy reżyser może sobie pozwolić na to, by bohater nim zawładnął?
Musi. Reżyserowanie nie ma nic wspólnego z władzą absolutną – to gra. W życiu też toczymy cały czas walkę, próbujemy zyskać przewagę nad partnerem. Sytuacja, w której jedna strona zaczyna na dobre dominować nad drugą, nie jest już grą, jest wyzyskiem.
Związki oparte na grze tworzą się też na planach filmowych między reżyserami a aktorami. W moim odczuciu reżyseria ma wiele wspólnego z masochizmem. Aktorzy z kolei są jak sadyści.
A nie jest na odwrót?
Mój bohater jest reżyserem sadystą – zobacz, dokąd go to prowadzi, Mówiąc o masochizmie, miałem na myśli to, że tak naprawdę nigdy nie osiągasz w tym zawodzie pełnej satysfakcji. Wiesz, że jesteś zdany na innych, część twoich pomysłów, genialnych pomysłów, w ogóle nie nadaje się do realizacji, często musisz się godzić na wiele rozwiązań niemal wbrew sobie.
Aktorzy natomiast bywają sadystami. Traktowani jesteśmy niczym bóstwa – dobrze nam płacą, ludzie nam schlebiają, podsuwają nam drogie auta zapraszają na imprezy, mówią komplementy, piękne kobiety całują nas, udając, że jesteśmy atrakcyjni. Zaczynasz myśleć, że masz władzę, i źle rozmawiać z ludźmi. Szybko to idzie. Sam sobie wyrządzasz krzywdę. Są aktorzy, którzy nie wpadają w tę pułapkę, bo mają pasje poza aktorstwem, są i tacy, którzy stali się karykaturami samych siebie.
Rozmawialiśmy o tym z Romanem, obaj jesteśmy wyczuleni na tego typu fałsz. Myślę, że on także bawił się swoim najnowszym filmem, czerpał z niego radość. Na planie nie ma nic z dyktatora czy z sadysty. Już mówiłem, jest bardzo precyzyjny, ale nie zatracił w sobie dziecka, pielęgnuje intuicję. Często miałem wrażenie, że pracujemy, ale tak naprawdę bawimy się jak dzieci w pustym teatrze. I to są jego korzenie, to coś, z czego wyszedł – jesteśmy w pustym teatrze, wszędzie pajęczyny, tajemne skrzynie, zakurzone kostiumy, maski. Razem wchodzimy w tę grę… link do całej treści:
http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,96856,14870194,Mathieu_Amalric.html
mirabelka