Jest już nowy Robert Plant! Płyta Carry Fire ukaże się dopiero w październiku, ale przecieki w sieci krążą od paru tygodni. Zresztą, nowy-stary, cóż to za różnica! Co z tego, że 20. sierpnia stuknęło mu 69! Są tacy muzycy, którzy pomimo upływu lat i wynikających z tego, jakby tu powiedzieć… hmmm… przeobrażeń, nie schodzą poniżej pewnego poziomu i wciąż zaciekawiają moje ucho. Podobnie odbieram niedawną płytę Rogera Watersa– jest dla mnie jak znajome pukanie do drzwi. Może nie są to rzeczy porażająco odkrywcze, ale na przyzwoitym poziomie. Tak jak rozmowa z dawno nie widzianym przyjacielem, porusza we mnie znajome obszary z nową energią i nastawieniem. Chylę głowę za całokształt, za pozytywne przesłanie, że można się tak starzeć z muzyką na ustach, która dociera do naszych serc. W przypadku Mister Planta, czuję się z nim cały czas w kontakcie, bez communication breakdown!
link do artykułu w Rzeczpospolitej, z 2014 roku, porządkujący kalendarium:
Tak pisałam o Robercie Plancie półtora roku temu:
Mirabelka