Rachel Cusk- zmiana okupiona cierpieniem…

http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,100958,14515901,Nie_ma_nowego_zycia_po_rozwodzie__Jest_to__ktore_jest.html

Tak smutną, cierpiącą twarz ma Rachel Cusk, na okładce Wysokich Obcasów, jeszcze z sierpnia. Czeka cierpliwie na swoją kolej. Przez ten czas zajmuję się innymi sprawami, ważniejszymi i bardziej żywymi dla mnie. Patrzę na nią co jakiś czas i przykładam innymi artykułami i gazetami, które dopominają się zajęcia nimi.

Ale dzisiaj, na pooranej przeżyciami twarzy Racheli, dostrzegłam dodatkowy grymas zniecierpliwienia.

http://krytycznymokiem.blogspot.com/2013/08/po-o-mazenstwie-i-rozstaniu-rachel-cusk.html

wywiad sprzed 3 lat znajduje się tutaj:

http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,53662,8642830,Nie_jestem_z_waszego_plemienia.html

„…Jeśli napisze pani o tym książkę, będzie miała ona dla pani wartość terapeutyczną?

Niekoniecznie. Ale wiem, że jak już ją skończę, przeżyję tę sytuację jeszcze raz, dopiero wtedy będę w stanie ją zrozumieć.

Kiedy dzieje się coś istotnego w moim życiu, często milczę. Prawda jest przede mną ukryta. Dlatego muszę wrócić do tej sytuacji w procesie pisania i dopiero wtedy ją odkrywam. Gdybym nie pisała, prawdopodobnie by mnie już nie było, nie wiedziałabym, kim tak naprawdę jestem.

Pani coś straciła, stając się matką?

Wszystko! Każdy traci wszystko… /sic!!!!!!/

Traci się wolność, sposób, w jaki się żyło, kim się było. To doświadczenie śmierci, umiera twoje stare   ”ja”, ale potem się odradzasz. Myślę też, że dzięki temu doświadczeniu stajesz się bogatsza, bo wchodzisz do świata, w którym padają prawdziwe pytania o to, co dobre, i o to, co złe. Myślę, że o moralności można zacząć rozmawiać dopiero wtedy, kiedy stajemy się rodzicami…”

Nie dziwię się oburzeniu na forach innych matek, jeśli Rachela tak generalizuje,  przenosząc swoje frustracje i traumy na całą społeczność kobiet!!! Chcę powiedzieć, że ja się nie utożsamiam z jej poglądami i nie wyrażam zgody na wypowiadanie się w moim imieniu!!! Rodząc dzieci, miałam poczucie, że doświadczam cudu, uzyskałam dostęp do nowej perspektywy i swojej mocy. Przeżywam proces  macierzyństwa w kategorii rozwoju i dojrzewania. Oczywiście towarzyszą mu różne myśli i emocje, często trudne, niepokoje i rozterki, ale… dla mnie są one rozwijające.

„…Kiedy pisała pani tę książkę, miała pani poczucie, że to jest doświadczenie, które jest bliskie większości matek, czy są to pani subiektywne doznania?

Chyba się nad tym w ogóle nie zastanawiałam. Mieszkaliśmy wtedy na wsi, na końcu świata, i nie znałam innych matek, więc z nikim nie rozmawiałam o tym, jak się czuję. Nie miałam też dostępu do tego, co one przeżywają. I choć jestem przyzwyczajona do tego, że wiele rzeczy, które są proste dla innych, dla mnie okazuje się trudne, to akurat tutaj miałam wrażenie, że w doświadczenie macierzyństwa te trudności są wpisane, że niektóre uczucia, które się rodzą, są uniwersalne – tak jak niepewność, lęk, poczucie straty.

Teraz jestem pewna, że tak jest, że dla każdego to jest trudne. Ale tym, czego nie wiedziałam, jest to, że kobiety podpisują taki pakt same ze sobą, z innymi kobietami i jako grupa kobiet z innymi grupami ludzi – na utrzymanie tej umowy idą ogromne pokłady energii. Ten pakt dotyczy tego, że kiedy stajemy się matkami, to umieramy – i wszystkie to wiemy, ale nie będziemy o tym mówić…”

Moim zdaniem pani Cusk ma kiepski kontakt z rzeczywistością. Powinna najpierw sprawdzić jak to jest u innych, porozmawiać z innymi kobietami, a nie z góry zakładać, że czują to samo co ona.  To podszyte jest skłonnościami do paranoidalnego postrzegania świata. Zakrawa mi to na poważne problemy ze zdolnością oddzielenia subiektywnych przeżyć od doświadczeń innych ludzi. Bezczelne jest ze strony osoby – na dodatek pisarki- mającej się za reprezentatywną dla grupy kobiet, bez posłuchania jak jest u nich, autorytarnie wypowiadać się w ich imieniu. Ja składam swój sprzeciw!!! Potrafię sama wypowiadać się za siebie. Nie mam problemu  z przyznaniem się do trudnych przeżyć. Jeśli mam taką potrzebę,  wypowiadam się kontrowersyjnie,  ale w swoim imieniu, więc proszę panią Cusk o zaprzestanie procederu wyrażania opinii za wszystkie kobiety. Zakrawa to na przemoc psychiczną. Moim zdaniem pani Cusk powinna przejść porządny cykl terapii i warsztatów rozwojowych. Dobrze byłoby, gdyby przerobiła swoje traumy dzieciństwa, trudne relacje z matką /a co z ojcem? o nim nie doczytałam/, z mężczyznami, w domowym zaciszu, sama ze sobą, niekoniecznie zaraz pisząc książki narzucające swoje  prawdy jako ogólnie obowiązujące. Warto byłoby popracować nad swoimi cieniami oraz zasobami. Podejście Pani Cusk do tematu macierzyństwa wynika z jej przeżyć, uwarunkowań rodzinnych,  klimatu, w jakim wzrastała, braku wsparcia ze strony najbliższych osób oraz słabego rozeznania społecznego, z powodu pisarskiej izolacji. Taki obrała styl pisania i życia. Inni mogli wzrastać w innych, bardziej sprzyjających warunkach, lub wcześniej przekuć bolesne przeżycia w doświadczenia, które służą dalszemu życiu!!!   Ciekawi mnie na ile miała wpływ na swoje życie,  na dokonywane wybory. Zaskakuje mnie jej chęć dominacji nad innymi i narzucanie otoczeniu swojego zdania, a także brak pokory. Moja solidarność kobieca traci  rozbieg, z uwagi na drażniącą mnie misyjność i widoczne ograniczenia  pani Cusk.

No more comments… and You?

Mirabelka

3 myśli nt. „Rachel Cusk- zmiana okupiona cierpieniem…

  1. You actually make it appear really easy along with your presentation but I to
    find this topic to be really something that I believe I’d never understand.
    It sort of feels too complex and extremely wide for me.
    I am looking forward on your next submit, I will attempt
    to get the hold of it!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.