Patricia Lee „Patti” Smith – amerykańska wokalistka, autorka piosenek i poetka. Zyskała rozgłos swoim debiutanckim albumem Horses. Wniosła do punk rocka feministyczny i intelektualny punkt widzenia… Urodziła się 30. grudnia 1946r w Chicago.
Z wywiadu przeprowadzonego przez Joannę Ozdobińską, Zwierciadło, sierpień 2013r
„…Nie chce mi się siedzieć na krześle i czekać aż ktoś uczesze mi włosy, nie noszę ubrań, do założenia których potrzebne są trzy asystentki, szkoda mi na to czasu…Nie odpowiadają mi sztywne ramy, zobowiązania, zakazy i nakazy. Ilekroć w swoim życiu słyszałam: „musisz wydać tę płytę”, albo: „musisz usunąć przekleństwo z tej piosenki”, moją reakcją był proste: „wcale nie musisz!”….
w odniesieniu do stylu życia i kreacji Amy Winehouse
„Podziwiam wielu artystów, którzy mieli autodestrukcyjne skłonności, ale to nie dlatego, że sama praktykuję „zapadanie w otchłań”. Jestem optymistką, byłam taka, od kiedy pamiętam- zachłystywałam się wszystkim, co do mnie docierało: muzyką, architekturą, podróżami, miłością. Może to ma związek z tym, że byłam potwornie chorowitym dzieckiem? Przechodziłam szkarlatynę, gruźlicę, najróżniejsze rodzaje grypy, mama siedziała przy moim łóżku non stop. Jako nastolatka byłam szczęśliwa, że w ogóle udało mi się przeżyć, głupio byłoby z mojej strony marnować coś, o co moja matka walczyła prawie dwie dekady, troskliwie mnie pielęgnując. Chyba dlatego nie dorobiłam się żadnych nałogów… poza piciem kawy, ale jeśli mogę teraz pić tylko dwie filiżanki kawy dziennie, dokładnie tyle piję… Kocham życie. Jestem wdzięczna losowi za wyobraźnię i umysł, który dostałam. I za dzieci, które urodziłam…”
Nie zagłębiałam się do tej pory w życie osobiste Patti Smith. Lubiłam po prostu słuchać jej utworów i podobała mi się jako artystka, pod względem kreacji muzycznej. Dziś, po przeczytaniu kilku prawd z jej życia codziennego, zobaczyłam ją w świetle mocniejszym, niż akceptacja. Poczułam więź, podziw i wdzięczność dla tej kobiety, która od tylu lat konsekwentnie wyraża się poprzez twórczość, dzieląc się z nami swoim talentem. Jest dla mnie wciąż nieustającą inspiracją i wsparciem.
Jednocześnie mam do niej żal, że kreowała swój wizerunek na chmurną i depresyjną, a wcale taka nie była… Wiele, szczególnie młodych osób mogło się na to nabrać, naśladując ten image… i co się z tym wiąże. To odpowiedzialność artysty za swoich fanów. Z drugiej strony nikt nikogo nie zmusza do ślepego naśladowania swoich idoli, ale wiemy, jaka jest rzeczywistość gdy ma się naście lat.
Mirabelka