Dziś mam ochotę na Bangę – ostatni longplay Patti Smith, nagrany w 2012 roku. Rezygnuję tym samym z chronologicznego odsłuchiwania.
Krytycy znajdują tu wiele podobieństw do pierwszej płyty „Horses”: to samo studio Electric Lady, część muzyków pamiętających tamte czasy, podobna stylistyka, dużo melorecytacji. Dzieli je tylko czas, znamienne 37 lat!!! .
Chciałam się tylko zapytać: czy komuś to przeszkadza? Mnie nie. Być może utwory nie porażają innowacją, ale przynajmniej są na przyzwoitym poziomie i wiem, czego się mogę spodziewać… Jedni nazywają to stagnacją inni solidnością i dobrym rzemiosłem. Nawiasem mówiąc dobrze, że jest taka różnorodność i nie ma przymusu słuchania…
Mirabelka