Moriah Woods wylądowała w mojej okolicy wprost z Kolorado. Razem ze swoim nieziemskim głosem i wrażliwością, gitarami, banjo, ukulele i czym tam jeszcze. Od wczoraj, kiedy usłyszałam Moriah po raz pierwszy, stałam się jej zagorzałą fanką. Nie mogę się doczekać niedzielnego koncertu! Zakupiłam bilety, zamówiłam stolik w naszym klubie muzycznym.
Mirabelka
P.s. Wrażenia po koncercie, to rozczarowanie… Niestety, Pan akustyk zbyt eksponował perkusję, niepomny na uwagi z sali. Każde uderzenie pałkera czułam w brzuchu, w gardle, w klatce piersiowej…. Straszne. Z trudem wytrzymaliśmy do końca, a i nie bez znaczenia jest to, że koncert się opóźnił o prawie godzinę. Moriah bardzo się starała i nie można jej odmówić zaangażowania i przygotowania, ale to za mało, gdy się pracuje w zespole. Sama z gitarą, czy banjo, dałaby radę nas porwać, bo płyta The Road To Same Strange Forest jest całkiem przyjemna do posłuchania i może się podobać wszystkim zerkającym w stronę folk- rocka.
30.10.2016- niedziela
Moriah z The Feral Trees
nagranie z Puław