Wygrzebałam dziś z archiwum pamięci świętą zabawkę ulepioną z polsko – norweskiej przyjaźni Andrzeja Dziubka i Larsa Pedersena. Chłopaki sporo namieszali na początku lat 80-ch, zapisawszy się w historii rocka jako jedna z najbardziej progresywnych grup. Charakterystyczny góralski wokal Dziubka wplatający się w transowe sekwencje klawiszy, podtrzymywany basami i restytuowany dźwiękami wydobywanymi z perkusji, wyjątkowo ożywiały nasze dyskusje na przełomie lat 80/90-ch.
Holy Toy reaktywował swą działalność w 2011roku. Nagrał 7 „longów” i kilka „epek”, ale ja, największym sentymentem otaczam „Warszawę”. Pewnie dlatego, że była pierwsza i w całości wstrzeliła się w mój ówczesny klimat. Co ciekawe, pomimo całej mroczności w poetyckich tekstach i warstwie muzycznej, słuchanie Holy Toy niosło ze sobą nadzieję i optymizm! Taka to jest funkcja terapeutyczna sztuki.
Po tylu latach wracam do tych utworów z przyjemnością, choć jestem przecież w zupełnie innym miejscu.
Mirabelka
Poniżej ciekawe wrażenia z odbioru twórczości HT oraz linki do większych informacji:
http://muzyka.onet.pl/rock/holy-toy-psycho-overdrive/fjsjv
http://www.menagerart.pl/Menager/sites/wydarzenia/oferty/de_press.htm
http://muzyka.interia.pl/alternatywa/news/holy-toy-powraca,1885548,45