Hibiscus Biscuit

Debiut  z Sydney! Klimaty psychodeliczno- progresywne, z elementami paniki, wspomnień sweet sixties i wczesnych Floydów. Mam nieodparte wrażenie, jakbym w pewnym momencie słyszała wariacje na temat See Emily Play… W innym znów miejscu poczułam jak przemieszcza się duch Morrisona… Bardzo pachnie Doorsami ta muzyka… Słyszę jak niespiesznie zsuwają się opuszki palców z Manzarowskiego klawikordu…  A temu wszystkiemu przygląda się ze zmarszczonym czołem i błąkającym uśmiechem Hendrix…  Żeby było jasne: nie przeszkadza mi to wcale! Ten cudowny pogłos vintage! Nie przepadam za słodyczami, ale takie jak te, z hibiskusem… to ja z wielką chęcią.

Mirabelka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.