Chris Bell zmarł w dniu 27 grudnia 1978 roku w wieku 27 lat, kiedy stracił kontrolę nad sportowym autem, w drodze do domu z próby swego zespołu. Samochód uderzył w drewniany słup światła na poboczu drogi spadając na niego śmiertelnie. Pogrzeb odbył się już następnego dnia, 28 grudnia. Zanim to się stało, Chris tworzył muzykę osobno oraz jako frontman zespołu Big Star.
Piszę to w rocznicę śmierci Chrisa. Tak, tak, to już 38 lat, a niektórzy tyle nawet nie przeżyją. Piszę o nim dlatego, że bliska mi jest jego wrażliwość. Za życia nie był doceniony, a i teraz mało kto o nim pamięta. Swym nienarzucającym się głosem tworzył aksamitne pejzaże i opowieści. Bez taniego blichtru i poklasku. W latach 80-ch wczuli się w jego utwory This Mortal Coil. Ich wersje do dzisiaj drążą mą muzyczną pamięć.
Mirabelka