Do wczoraj byłam nieświadoma istnienia tej grupy młodych ludzi z Londynu. Aż usłyszałam ich w Muzycznym Rollercoasterze i pozostaję pod wrażeniem. Dziś wiem niewiele więcej ponad to, że właśnie wydali swój pierwszy album a ich muzyka wprawia mnie w nieustający stan zaciekawienia. Jest mroczno i karmazynowo, bardzo bardzo przyjemnie, a czasem nawet dziwnie. Perkusja w centrum zdarzeń nadaje rytm serca, saksofon zawodzi żałobnie, a wokalista wyraźnie zafascynowany Morrisonem, Dawidem Byrnem i Peterem Hammillem śpiewa swą pieśń i po swojemu nazywa świat. Ta muzyka daje powiew świeżości i zapowiada odrodzenie wyobraźni muzycznej, dzięki swym walorom improwizacyjnym.
Mirabelka