† Gregg Allman

Gregg Allman

1947 – 2017

Wczoraj zmarł Gregg Allman, Legendarny Muzyk, założyciel The Allman Brothers Band, w którym występował na klawiszach i wokalu. Od wielu lat zmagał się z chorobą wątroby. Odszedł w zaświaty jako czwarty ze składu TABB, przeżywszy swojego brata o niemal dwa życia /Duane zabił się na motorze w 1971/. Rok później w podobnych okolicznościach zginął basista Berry Oakley a w styczniu 2017 palnął sobie w łeb bębniarz Butch Trucks. Tragiczna historia zespołu, który ma swoje stałe miejsce w mojej muzycznej świadomości, gdzieś w pobliżu Lynyrd Skynyrd, Neila Younga i Wishbone Ashhhhh… W ten wieczór pozostaje mi tylko słuchać przewspaniałego koncertu z 1970 roku w Fillmore East, na którym wszyscy byli obecni, jeszcze raz i raz jeszcze.

Mirabelka

 

Led Zeppelin… najmniej wysłuchany…

… przeze mnie utwór, to: Tangerine, czyli Mandarynka, nie wiem dlaczego, ale tak właśnie. Umieszczony na III albumie z 1970 roku, jako siódmy w kolejności. Dlaczego akurat dzisiaj wypłynęła ta przykra sprawa, doprawdy nie wiem.
A przy okazji: ukazała się nowa płyta LZ z utworami ocalałymi z odrzuconego materiału nagranego na żywo w radio BBC w 1969 i 1971 roku. Jako ciekawostka, dla zainteresowanych.
Mirabelka

Wayne Shorter

Znalezione obrazy dla zapytania wayne shorterZnalezione obrazy dla zapytania wayne shorter

Santana i Shorter razem na scenie, czegóż chcieć więcej? O Santanie się rozpisywałam wielokrotnie, natomiast Wayne Shorter był przez wiele lat moją uśpioną miłością. Doznała ona gwałtownego przebudzenia wraz z początkiem maja. Od tego czasu przesłuchałam całkiem sporo dostępnych materiałów. Wiele jeszcze przede mną, jeśli wziąć pod uwagę, że Mistrz mimo zaawansowanego wieku /83 lata/ wciąż jest aktywnym muzykiem, a do tej pory brał udział w nagraniu blisko 100 albumów!!! Wayne Shorter jest dla mnie mistrzem improwizacji i człowieczeństwa.

„Siedzę przy koncertach Milesa z najlepszym z możliwych składów. Najbardziej mnie intryguje saksofonista Wayne Shorter. Cała jego osobowość, światopogląd, bliskie mojemu, współczującemu, buddyjskiemu spojrzeniu na świat. Czytając jego wypowiedzi na temat dźwięków, muzyki, świata, czuję powinowactwo dusz. Mam często podobne, o ile nie takie same przemyślenia. Dostałam tym samym wzmocnienie i zachętę do podążania w swoim kierunku, bez lęku, który paraliżuje, a najwyżej dodaje podmuchu skrzydłom.”- fragmn. z dziennika W uśpieniu”, 14.05.2017r.

Mirabelka

jeszcze jedna wypowiedź, innego Guru:

Miles Davis: „Wayne wniósł pewien szczególny stosunek do reguł muzycznych. Jeśli nie działały, wtedy je łamał, ale z muzycznym sensem; rozumiał, że wolność w muzyce to taka znajomość reguł, która pozwala naginać je do własnej satysfakcji i smaku. Wayne zawsze był gdzieś tam, w tym swoim własnym wymiarze, na orbicie wokół swej własnej planety. Wszyscy pozostali w zespole stąpali po ziemi. W zespole Arta Blakeya nie mógł robić tego, co robił w moim; kiedy był w moim zespole, wydawał się kwitnąć jako kompozytor. To dlatego mówię, że w swych aranżacjach i kompozycjach był intelektualnym katalizatorem muzycznym w zespole”.

Dżem

Godne odnotowania jest uhonorowanie skazanego na bluesa Dżemu Złotym Fryderykiem! Co by nie powiedzieć, z niewytłumaczalnym opóźnieniem, bracia i siostry, składam hołd naszej rodzimej kapeli, która zawsze była obecna przy ważnych chwilach w moim życiu! Jak mleko, jak boczny wiatr.

Salute!

Mirabelka

historia dżemu w pigułce na of str: https://www.dzem.com.pl/historia.html

Björk again and again

Słucham drugiego z kolei solowego albumu Björk, Post, z zajechanym na wszystkie sposoby interpretacjami przez uczestniczki konkursów śpiewaczych It’s so oh quiet. Płyta w całości jest trudna do przełknięcia, gdyż trąci myszką i nuży mnie w powtórzeniach zbyt popowych rytmów. Najbardziej bliski mi jest utwór Enjoy. Swoją drogą podziwiam Björk za jej konsekwencję w wyrażaniu siebie poprzez muzykę. Nie poddaje się. Wyśpiewuje z takim zapamiętaniem i oddaniem przeróżne sekwencje, nie zrażając się wcale ubogą linią melodyczną, czy brakiem pomysłów! Mam wrażenie, że te nużące powtórzenia i zawieszenia na kilku nutach, są po to, aby wykrzesać inspirację. Nie mam pewności na ile to zamyślona improwizacja. Podsumowując: Björk jest doskonałym perpetuum mobile, takim samonapędzającym się… tworem, światem. Nadrabiam zaległości, w pełni odsłuchując po kolei to, co powołała do życia. Homogenic trąca mnie lodowatą samotnością drzemiącą w bezkresnej Islandii. Wycisza i uspokaja. Żeby było jasne: lodowata samotność- to stan jak najbardziej pozytywny i pożądany w naszym przepełnionym nadmiarem wszystkiego świecie. Do tej muzyki wrócę z pewnością w upalne, rozdygotane dni. Może właśnie tu ma źródło co jakiś czas odzywająca się we mnie potrzeba totalnego wysprzątywania przestrzeni wokół, pozbywania się rzeczy zakłócających swobodny przepływ energii. Vespertine jest ciekawą pod względem muzycznym całością, z zaskakującym brzmieniem harfy wplątanym w eksperymenty z głosem. Lecz najbardziej przemawia do mnie teraz krystaliczna Biophilia. Bjork rozwija się z płyty na płytę, co zauważam i doceniam. Nieustannie wprowadza innowacje i łączy wiele środków takich jak: najnowsze technologie, moda, film i sztuka, które uzupełniają jej muzykę. Albumy Björk zawsze składają się z kilku części, ale jej ósma płyta studyjna „Biophilia”, to  najbardziej zaskakujący projekt. To wielkie multimedialne doświadczenie, będące zarazem albumem,  jak i aplikacjami dla każdego utworu, stroną internetową, instrumentami muzycznymi przygotowanymi na specjalne zamówienie, koncertami i warsztatami edukacyjnymi. Artystka przy jego tworzeniu  współpracowała z programistami aplikacji, naukowcami, pisarzami, wynalazcami, muzykami, twórcami instrumentów. Wszystko po to, by wybrać się w podróż przez Wszechświat i jego siły fizyczne, szczególnie te, w których splatają się muzyka, natura i technologia. Dzieło /nie bójmy się tego słowa!/ z jednej strony jest zainspirowane strukturami muzycznymi i zjawiskami przyrodniczymi /np. kryształami/, a z drugiej bada zależności między nimi, począwszy od atomu, na kosmosie kończąc. Fascynujące!

Mirabelka