Monika Brodka

Monika Brodka– jest aktywna na rynku muzycznym przez większość swojego życia.  Debiutowała w 2004 roku, w wieku 17 lat  albumem  o tytule… właśnie Album.  Teraz powraca, po sześciu latach od  rytmicznej „Grandy”, która nawet mi się wtedy spodobała. O takich utworach, mój nieodżałowany przyjaciel Iro mawiał, że „nóżka sama chodzi”…

Iro już od wielu lat gryzie piasek, a ja wciąż na powierzchni. Daję świadectwa swego istnienia poprzez dzielenie się z Wami swoją miłością do muzyki. Poza miłością, pasją i samonapędzającą się energią, jest we mnie też poczucie odpowiedzialności i zwykła ludzka przyzwoitość, że nie mogę zaprzepaścić tego wszystkiego, do czego doszłam. Również dzięki Tym Wszystkim Ludziom. Niektórych znałam osobiście, z Irem na czele; inni, jak wielokrotnie wspominany Tomek Beksiński, mieli na mnie wpływ poprzez eter radiowy. Z nimi to uczyłam się muzycznego alfabetu i zdobywałam doświadczenie w słuchaniu, czuciu oraz rozumieniu tego fenomenu. Hłaska nazwał to szerzej „wyrabianiem dramatycznym”. Ale wracając do Moniki Brodki.

Jej nowa płyta „Clashes” zapowiadana jest na połowę maja 2016 roku. Ujawnione z niej nagranie: „Horses”, brzmi naprawdę zachęcająco i tak jakoś… świeżo. Szczególnie ciekawi mnie włączenie do składu organów, które jakby od niechcenia, a jednak tkają aurę tajemniczości. Słyszę, jak głos Moniki pracował przez minione lata na swe nowe brzmienie. Doceniam to i czekam na całość!

Mirabelka


Maciej Maleńczuk

Maciej Maleńczuk /1961/- artysta,  muzyk, wagabunda, rockman, tekściarz, szczęściarz/?/, osobowość telewizyjna i uliczna, frontman składów: Pudelsi i Homo Twist, projektów Yugopolis, Psychodancing i Jazz For Idiots… skandalista…. o życiu, muzyce, bolączkach…

Ja wciąż nie mogę się zdecydować. Raz mi się podoba Maleńczuk, a raz mi się nie podoba. Podoba- nie podoba, taka rockandrollowa huśtawka.

Mirabelka

biografia na skróty: http://www.malenczuk.art.pl/biografia.html

jestem sam

jazz for idots

Band of Skulls

Band of Skulls– to brytyjskie trio rockowe, założone w Southampton w 2008 roku. Ich utwór „Friends” umieszczono na ścieżce dźwiękowej do filmu „Saga. Zmierzch”. BOS nagrał dotąd 4 longplaye, ostatni „Himalayan”   w 2014 roku. Jest coś pociągającego w tej muzyce, jakaś totalna energia, na dobry początek dnia, choć teraz słucham jej tuż przed snem i też jest ok.

Mirabelka


Poniżej, debiutancki album, z 2009 roku, dający skutecznego kopa do wejścia w swoją rolę na polu codzienności. Wspaniała muzyka, inteligentnie spleciona z nowoczesnym światem!!!

„Blues, to zawsze blues jest…”

Dzisiejszy dzień spędziłam na studiowaniu nagrań bluesowych. Może to wpływ pochmurnej aury i smutku towarzyszącego rozpaczy bliskiej mi osoby… Tak więc ciągnie mnie do minorowych przestrzeni, zadymionych salek /choć od dawna nie palę/, gdzie łkają gitary i harmonijki na 12, czy 16 taktów… Wyjątkowo komfortowo się czuję pomiędzy tymi dźwiękami, tak naturalnie wyrażającymi emocje. Po drodze mi z nimi…
Jest wiele stylów bluesa. Ja dzisiaj słucham najwięcej tzw. chicagowskiego.

Mirabelka

Jimmy Dawkins 1936-2013, Chicago blues

Luther Allison 1939-1997, Chicago blues, funk-blues

Robert Johnson- Pierwszy z Klubu 27

Robert Johnson żył tylko 27 lat. Urodził się na początku ubiegłego wieku, bo w 1911 r w delcie Mississippi. Żył na skraju ubóstwa, zakrapianego alkoholem. Nade wszystko ukochał muzykę. Bardziej niż kobiety, które uwodził swą szatańską grą na gitarze. Pierwsza żona, młodziutka Travis zmarła przy porodzie. Drugą- Callete zostawił w chorobie.  Był Robertem- Włóczykijem. Zmarł przez swoje ciągoty do alkoholu i żonatych babek. Mąż jednej z nich poczęstował go zatrutą wódką. Wyprzedzał swój czas. Pierwszy album z jego nagraniami ujrzał światło dzienne… 20 lat po jego śmierci… Nagrał tylko 29 utworów,  ale stały się one kamieniami milowymi na wyboistej drodze bluesa. Uczą się na nich rzemiosła kolejne pokolenia muzyków: Hendrix, Clapton, Mayall, Harrison, The Rolling Stones, Dylan, Red Hot Chilli Peppers. Pamiętacie „Crossroads” Hendrixa, „Rambling on my Mind” spopularyzowane przez Claptona i Dżamble czyKind Hearted Woman Blues” Dylana? Ich autorem jest oczywiście Mister Robert Johnson! Czapki i chustki z głów!

Mirabelka


Andrzej Zaucha i zespół Dżamble w „Rambling on my Mind”

Roy Buchanan- Największy Nieznany spośród Gitarzystów Świata

Ten nieprawdopodobnie skromny człowiek był geniuszem gitary. Uwiódł go blues i dziewczyna o urodzie księżniczki. Niestety nie wyszedł na tym dobrze. W dzisiejszych czasach z pewnością przerobiony by został przez stylistkę- wizażystkę, z tego zarośniętego i mało zadbanego faceta,  na  super pociągającego celebrytę… Może lepiej  nie?

Roy Buchanan został sklasyfikowany na 57 miejscu wśród najlepszych gitarzystów wszech czasów, a ja dopiero dzisiaj go odkrywam. Przez swe krótkie życie /49 lat/ nagrał 25 longplayów. Był prekursorem użycia telecastera w bluesie. Urodził się w czasie wybuchu II wojny światowej /wrzesień 1939r/, na terenie Arcansas, ale najważniejsza dla jego rozwoju okazała się Kalifornia. Gra w charakterystyczny, statyczny, bez żadnych popisów sposób. Tylko szczęka mu chodzi cały czas do rytmu. Ten luz i rzec by normalność mają właśnie najwięksi. On odkrył swojego drivera pod postacią gitary i szlifował swe umiejętności,  wciąż je udoskonalając. Gdy przyszedł czas, stanął na scenie i zaczął dzielić się swym talentem. Aż do feralnej nocy 14 sierpnia 1988 roku, kiedy po kłótni z żoną, poszedł się napić w miejscu publicznym, skąd został zgarnięty przez policję i zatrzymany w areszcie. Rano znaleziono go powieszonego na kracie na własnej koszuli… Osierocił 6 dzieci i nas- biednych słuchaczy, nawet jeśli nie byliśmy jeszcze wtedy tego świadomi…

Mirabelka


film dokumentalny z 1971r:

Robert Plant orientalnie

Ostatnio wracam do wersji muzycznie wciąż mnie zaskakujących, korzennie rockowych, przyprawionych smakami i zapachami całego świata. Uwikłanych w tradycje osobiste i całych społeczności. Uwielbiam takie mieszanie kultur, szczególnie w muzyce. Dla mnie stanowi ono „wartość dodaną” do już i tak wartościowych samych w sobie utworów. Od lat fascynuje mnie Led Zeppelin. To, jak rozwija się na przestrzeni… 50 lat Robert Plant, jest naprawdę godne zgłębiania i czerpania garściami. Cóż tu dużo mówić, dla mnie głos Pana Planta ma wartość terapeutyczną. To, co on robi ze swoim talentem, jest najlepszym wyjściem z sytuacji, jaką jest życie.

Warto pamiętać, że w latach 2001-2007 Plantowi towarzyszył przeciekawy zestaw muzyków pod szyldem „Strange Sensation”, skrzykniętych od innych ciekawych brzmień tworzonych m.in. z Tinariwen, Brianem Eno, czy Portishhead.
Mirabelka

Dla mnie jest to tak niesamowita wersja „Hej Joe”, że wprost oniemiałam, osłupiałam i stanęłam w zachwycie! Chwilo trwaj!!! Nie wiem, jak wy, ale ja czuję obecność Jimiego na scenie. Pomiędzy muzykami wytwarza się owa magiczna więź, którą możemy upajać się razem! Dlatego słucham, słucham, słucham… i nie chcę przestać!

M.

Kim Gordon

kim gordon

Kim Gordon– kobieta legenda,  wielce zasłużona dla rozwoju muzyki, współtwórczyni ważnej dla świata kapeli Sonic Youth. Równolegle realizowała swe pomysły z eksperymentalnym zespołem Free Kitten. Właśnie wyszła jej książka przetłumaczona na język polski: „Dziewczyna z zespołu”, do której zakupu się przymierzam. Uzupełnię potem ten post wrażeniami z lektury.
Kim Gordon z Davidem Bowie na koncercie urodzinowym w MSG.

zmysłowe „Kool Thing” sprzed 23 lat

https://youtu.be/tIkGohO_-QE

we własnym projekcie „Free Kitten”
 

Lhasa de Sela

Lhasa de Sela– pochodziła z rodziny wagabundów i artystów. Tata był pisarzem, a mama fotografką. W jej genach grasowała kultura meksykańska, polska, rosyjska i libańska. Żyła tylko 38 lat, w czasie których przemierzyła wraz z rodzicami autobusem całe Stany Zjednoczone. Zahaczyła o sztukę cyrkową, którą uprawiały jej trzy siostry. Ale chętniej wyrażała się poprzez pieśni, które śpiewała po angielsku, hiszpańsku i francusku swym głębokim aksamitnym głosem. Przegrała walkę z rakiem piersi 1. stycznia 2010 roku. Zdążyła nagrać tylko 3 longplaye. Dzisiaj do mnie wróciła jej nieukojona tęsknota.
Mirabelka

Budzy- Stacja Dęblin

wywiad z Budzym o tym i tamtym:

Nie da się napisać wszystkiego naraz o wszystkim. Niestety, mam taką przypadłość, że często tak chciałabym. Ale to błędne koło. Z tego powodu niektórym postom o muzyce nie daję szansy ujrzeć światła dziennego. Wciąż je bowiem szlifuję na poziomie szkiców, pozostawiając w stanie wiecznej modyfikacji, wymagającej przeredagowania.
Dziś próbuję zmienić te swoje nawyki. Tak więc na gorąco kilka zdań na żywo o Tomku Budzyńskim i wciskam guzik „opublikuj”. Kim jest owa postać, z pewnością dobrze wiedzą bywalcy rockowych, buntowniczo-pankowych przestrzeni, mieszkańcy Puław i Warszawy, Nałęczowa /gdzie dojeżdżał z Puław do Liceum Plastycznego/, Dęblina i Tarnobrzegu. Nie mówiąc o Kazimierzu Dolnym, wciąż leżącym nad Wisłą. Na wspomnienie o Budzym najpierw pojawia się jego szeroki naturalny uśmiech. W ślad za nim ciepło i pozytywna energia. Ja zawsze postrzegałam Budzego jako poukładanego człowieka. Szukającego, zbuntowanego i walczącego, ale wewnętrznie spójnego, wiarygodnego i nie popie…., jak tylu innych „ikon”… Artystę, który w pewnym momencie zrobił ten jeden krok dalej, przekraczając sferę swego komfortu. Wyszedł przed szereg, rozejrzał się wokół i konsekwentnie idzie dalej, pociągając za sobą tych, którzy są gotowi. Gotowi na co? Gotowi żyć, w zgodzie ze sobą i ze światem. Dla mnie Budzy jest bratnią duszą, kimś wiarygodnym w tym zakłamanym światku mediów. Mniemam, że wciąż mielibyśmy o czym gadać. To, że wiele lat minęło od naszej ostatniej rozmowy, nic nie znaczy. Słuchajcie, czytajcie, piszcie, rozmawiajcie z drugim człowiekiem! Człowiek jest istotą społeczną. Przejawia się to funkcjonowaniem pośród innych, dzięki czemu może korzystać ze wsparcia emocjonalnego, zasilać się energią wytwarzaną podczas kontaktów z ludźmi. Ja tam wracam do tego, co było dobre w moim trudnym życiu, a Wy jak sobie chcecie.
Mirabelka

zdjęcie pochodzi ze strony muzyka: http://armia.art.pl

http://stacja7.pl/rodzina/zona-to-najlepsza-przygoda-jaka-istnieje-na-swiecie/